Hejka !
W drodze uwalniania projektów na które nie mam czasu - wrzucam moją metodę, żeby każdy poeksperymentował samodzielnie.
Założę osobny wątek z wydrukami ścieżek i elementami a także wszystkie wsady do procków i instrukcje. Tylko dajcie mi chwilę czasu
Witajcie !
Metoda szybka, łatwa i zadowalająca.
Ja to robię tak :
1. Projektujemy naszą płytkę. Ja to robię w Corelu. Nie korzystam z niczego innego. Mam pełną kontrolę nad kolorami, warstwami, grubościami etc. Tak naprawdę program jest zupełnie dowolną kwestią.
2. Przygotowujemy płytkę. Tu też nie będę zanudzał, metod tyle ilu czytelników. Ja delikatnie szlifuję papierem 1200, potem płyn do naczyń i koniec.
3. Metoda BIUROWA zaczyna się tak naprawdę od tego miejsca.
Nasz wzór płytki, drukujemy nie na papierze kredowym, tylko na śliskiej (silikonowanej lub woskowanej ?) stronie papieru samoprzylepnego. Testowałem kilka. Najlepiej sprawdził się papier pocięty na niewielkie prostokąty. Odklejam środek i zostaje ładna warstwa po bokach do chwycenia kartki przez drukarkę.
Metodą prób i błędów, doszedłem do wniosku, że na mojej drukarce (laser color) najrówniej pokrywa kolor czerwony (nie wiem czy to wina zużytych wałków czy co..)
4. Przycinamy wyduk do formatu nieco
MNIEJSZEGO niż płytka !
5. Zawijamy na jednym końcu i podklejamy naklejką, która nam została z punktu poprzedniego
6. Bierzemy podręczny laminator, w sumie byle jaki. Mój osiąga temperaturę 160 st. i to wystarcza do dalszej zabawy.
Płytkę z zadrukowanym papierem przepuszczam tylko jeden raz.
Papier od naklejki jest znacznie cieńszy niż kredowy, więc nie trzeba tak mocno grzać.
Wyciągamy z drugiej strony, czekamy z 10s aż troszkę przestygnie, po czym zdejmujemy papier.
Nie odmaczamy ani nie odprawiamy innych egzorcyzmów. Papier powinien odejść bez łaski, zostawiając równą warstwę toneru.
Otrzymujemy taki oto twór :
7. Trawimy tak jak lubimy, w tym co lubimy.
8. Czyścimy. Toner bez problemu schodzi z lekką pomocą gąbki.
Płytkę można teraz pocynować (jak kto lubi) albo czytać dalej
:
9. Zabieg z drukowaniem powtarzamy, zostawiając odkryte pola lutownicze (coś a`la soldermaska)
Nakładamy na płytkę, przepuszczamy przez laminator i zdejmujemy papier jak poprzednio.
Ważne jest, aby kolorowy obszar był nieco większy niż powierzchnia miedzi. Na obrazku powyżej widać że przy krawędzi miedź nieco wyłazi. Nie jest to problem, ale warto pamiętać
Po oczyszczeniu i wycięciu może to wyglądać tak :
Taka soldermaska, jest w miare odporna na paluchy. Nie powiem ,że ułatwia lutowanie, ale nieźle wygląda. Po przylutowaniu elementów, warto psiknąć całość lakierem bezbarwnym. Ponieważ laminator grzeje z góry i z dołu, można się pobawić w rysunki i opisy na drugiej stronie. Płytkę i tak zawsze przepuszczam jeden raz.
Jeśli nie chcecie się w to bawić i chcecie pocynować płytkę, polecam taki specyfik :
Nie zostawia twardego osadu jak kalafonia, zmywa się resztki wodą, a lutuje się rewelacyjnie.
Moje przykłady tej metody :
i druga strona tej samej płytki :
Przyjemności i pozdrawiam,
Czubi.